Czy tak ma wyglądać nasz wiek?
Czy tak ma wyglądać nasz wiek?
Krzysztof Rogalski Krzysztof Rogalski
499
BLOG

Czego brakuje Rosji, żeby być i pozostać mocarstwem?

Krzysztof Rogalski Krzysztof Rogalski Polityka Obserwuj notkę 20

Stary dowcip z czasów jedynie słusznego ustroju mówił, że w słowniku języka rosyjskiego nie ma hasła „dobrobyt”. W jakimś sensie jest to słuszne również dla Rosji postsowieckiej, Rosji która uważa się za mocarstwo. Czy jednak tak naprawdę jest?

Mocarstwowość rzecz jasna, może być definiowana w rózny sposób, zazwyczaj jednak mocarstwo, globalne, regionalne, lokalne, to twór państwowy dysponujący znaczącym, większym od innych państw w swoim regionie potencjałem gospodarczym, militarnym, demograficznym.

Rosja ex definitio jest mocarstwem tylko z punktu widzenia reguł ONZ. Potencjał militarny i demograficzny pozwala jej odzyskiwać mocarstwową pozycję po okresach jej utraty (w ciągu ostatniego stulecia zdecydowanie nie była mocarstwem w latach 1917 – 1935 i 1992 – 2008), ale owo prężenie muskułów jest chwilowe i kończy się zapaścią.

Za Putina rzecz jasna, dokonano potężnego skosu – Rosjanin zarabiał w 1999 r. 455 USD rocznie (sic!), teraz zarabia 14 302 USD (10.2013). To prawdopodobnie więcej niż 50% sukcesu Putina. Jednakże, jeśli zajrzeć za tą fasadę, już tak różowo nie jest. Oczekiwana długość życia w okresie 1980 – 2013 zwiększyła się zaledwie o 1,6 roku, a GNI (Gross National Income) zwiększył się zaledwie o 15% w porównaniu z rokiem 1990. Mężczyzna w Rosji może oczekiwać przeżycia 63 lat, co i tak jest postępem w stosunku do 58 lat w 2000 r.

Tu uwaga – GNI to PKB + sumy zarobione poza granicami kraju przez jego obywateli – sumy zarobione przez obywateli obcych w danym kraju.

Pod względem GNI Rosja jest na 9-tym miejscu w świecie, ale USA mają GNI ponad 8 razy większy.

Ciekawym jest, że po chwilowym odwróceniu trendu spadania liczby ludności w 2011 – 2012, 2013 i 2014 pokazują prawdopodobnie powrót do trendu zniżkowego.

Można śmiało powiedzieć, że Rosja dopiero wygrzebuje się z doła, w który wpadła po rozpadzie ZSRS. Niezupełnie jednak – nastąpiła przede wszystkim silna koncentracja bogactwa – np. W samej Moskwie jest 84 miliarderów, posiadających łączny majątek o wartości 367 mld USD (2013), w całej Federacji miliarderów jest ok. 200, a największym kontraktorem budowlanym przygotowania igrzysk w Soczi został niejaki Andriej Rothberg, którego podstawową zasługą dla Rosji jest bycie kumplem z podwórka Władimira Władimirowicza oraz jego sparring-partnerem w judo (7,5 mld USD, więcej niż kosztowały igrzyska w Vancouver w 2010 r.).

Imperia i mocarstwa pozostają imperiami i mocarstwami jeżeli ich obywatelom dobrze się żyje – lepiej niż innym. W tym też celu winny być tworzone, inaczej są niestabilne, tak jak rosyjskie. Na Kremlu nie przebywają idioci, wiedzą o tym doskonale, jednakże  należałoby zstąpić z dumnie zajmowanego mocarstwowego stolca, popracować u podstaw, a następnie (być może) na niego wrócić.

Amerykanie nie tylko dlatego zostali w Europie do dziś po 1945 roku, że Europa bała się Stalina, ale i dlatego też, że Europa widziała, że to imperium i jego obywatele są rośli, bogaci, dobrze odżywieni i dobroduszni.

Z drugiej strony, sowieckiej, był to materiał ludzki znacznie pośledniejszego gatunku, niedożywiony i barbarzyński w znacznej części. Nie znaczy to że nie wierzę w opowieści o sowieckich oficerach, będących gentlemanami i mówiącymi płynnie po francusku i niemiecku (cytując Schillera). W końcu całe wydziały filologii wyganiano na front, a co by nie mówić, akademicy to (przynajmniej w tamtym czasie) ludzie o nieco wyższym stopniu kultury. Więc i tacy też byli. Ale nie o tym rozważania.

Sowieckie imperium żyło i przedłużało swój żywot rabunkiem – co kosztowało Polskę (nie ma dokładnych danych z oczywistych powodów, ale dobrze byłoby, żeby ktoś kiedyś się nad tym pochylił) co najmniej kilkadziesiąt miliardów USD (w cenach 2015 r.) oraz, oczywiście brak planu Marshalla dla nas.

Zastanówmy się, jaki obraz Rosja prezentuje sobą dzisiaj – 58% gospodarstw domowych to gospodarstwa o „niskim dochodzie”, następne 12% to gospodarstwa o jeszcze niższym „nieadekwatnym” poziomie dochodu, różnica poziomu konsumpcji pomiędzy dolnym a górnym decylem wzrosła do ponadtrzynastokrotnej, indeks Gini osiągnął 0,4 (co jest 1,5 raza wiecej niż np. W Niemczech). Do tego „górny jeden procent” bardzo odskoczył od reszty społeczeństwa.

Czyli wypada to mniej więcej tak:

  1. Najniższe płace – 14% (poniżej minimum socjalnego, wzrost z 3,1% w 1990)
  2. Niskie i nisko-średnie zarobki – 72%
  3. Średnie zarobki – 5%
  4. Wysokie zarobki – 3%
  5. Bezrobotni – 6%

Dzisiaj Rosja przeżywa moim zdaniem bardzo niebezpieczny moment. Rosjanie, nawet ci normalni, dostali swoje pięć minut, pewnie też trochę normalności, stabilizację na mimo wszystko wyższym poziomie niż oferował ZSRS. Teraz, może nie w krótkim okresie (bo rynek wewnętrzny zaspokaja znaczną część ich potrzeb) ten ich względny dobrobyt jest zagrożony. Mogą prawdopodobnie uważać, iż wspierając separatystów, na Ukrainie, potem być może w Estonii, na Litwie i Łotwie działają w interesie zabezpieczenia swojego poziomu życiowego. Niestety, nie jest tak. Ale problem polega natym, że przekonają się dopiero po fakcie.

A co z Polską? Jeśli więc zadanie perswazji a priori jest niewykonalne, należy uciec się do innych środków. Na dziś, jesteśmy niestety na podobnym poziomie cywilizacyjnym do Rosji (tak, tak, proszę sprawdzić wskaźniki, po 25 latach „wolności” udało nam się zmarnować zdecydowaną większość szans cywilizacyjnych). A żeby zapewnić sobie bezpieczeństwo, powinnośmy zgodnie z powiedzeniem Teddy’ego Roosevelta „speak softly and carry a big stick” – mówić łagodnie i trzymać gruby kij za plecami. Być po prostu ekonomicznie i militarnie niejadalni dla Rosji. Nie potrzeba dużego wysiłku, tylko najpierw trzeba się obudzić.  Bo na razie Unia Europejska to twór, który przyjmował nowych członków dlatego, że obiecywał permanentny dobrobyt, między innymi dlatego, że nie będzie on wydawał na rzeczy tak prozaiczne jak wojsko (wychodząc z założenia, nie wiem na jakich wyssanych z palca kalkulacjach opartego, że USA, którego programowo nienawidzimy i walczymy ekonomicznie, obroni nas militarnie).

Pała, dyplomacja, rozsądek. I jak masz liczyć to licz na siebie – trudno się pomylić licząc do jednego. A Rosja od dawna rozumie co ma zrobić. Im prędzej to zrobi, tym lepiej dla wszystkich. Niestety, rzeczy dobre rzadko zdarzają się w przyrodzie i polityce.

 

Krzysztof Rogalski

Źródła:

http://www.oecdbetterlifeindex.org/countries/russian-federation/

http://hdr.undp.org/sites/default/files/Country-Profiles/RUS.pdf

http://globalbrief.ca/blog/2013/06/18/on-russian-versus-soviet-performance/

http://www.statista.com/statistics/263712/unemployment-in-russia/

Musiał, Bogdan, Wojna Stalina. 1939-1945. Terror, grabież, demontaże, Poznań: Zysk i S-ka, 2012. ISBN 978-83-7506-813-9

PS. Tradycyjnie wymagam od komentujących przeczytania notki i komentowania na jej temat. Inne pytania należy zadawać albo na innych blogach albo przez pocztę prywatną (nie gwarantuję, że odpowiem). Na szczęście będzie ich (czytających) tak niewielu że to nie zrobi różnicy.

Widzę, że trzeba jaśniej napisać 1. Dyletant to nie to samo co ignorant. Tylko ignorant tego nie wie. 2. Ponieważ podpisuję się imieniem i nazwiskiem, jestem TY tylko dla tych, którzy mnie znają z realu. 3. Pewnie, że banuję, również zdalnie. Nie ze wszystkimi chcę rozmawiać. 4. Stosuję maść na trolle, więc niech notoryczni zadymiarze nie będą zdziwieni, ze drzwi zamknięte.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka